Tuesday 5 July 2016

Degustacja drinków

Po kolacji (dzisiaj jedliśmy w żydowskiej dzielnicy - nieco za dużo), poszliśmy do Open Café (17 rue des Archives) na degustację drinków. Marcin pozostał przy piwie, ja natomiast mieszam: martini, anis i kir. To ostatnie smakuje jak wytrawne, delikatne wino.
I coś tam gadam, a Kot fotografuje.

Kultowa naleśnikarnia

Kultowa naleśnikarnia mieści się na rogu ulic: rue Norvins i rue Poulbot. Stołują się tu ludzie z całego świata i zostawiają podziękowana na: karteczkach, banknotach, biletach, serwetkach i innych przedmiotach, którymi obklejone są wszystkie ściany i sufit.
A naleśniki - pycha. Polecamy!
Marcin je nutellę z bananem i bitą śmietaną (doskonałe na ból brzucha), a ja z serem i szynką.


Place du Tertre

Kiedyś słynny plac, przy Sacré-Cœur był mniej komercyjny. Pisałem tu dramaty i szkicowałem. Teraz mogę być turystą, płacącym słone kwoty za drinki.

Plac jest zatłoczony turystami, a miejsce w którym kiedyś siedzieli artyści, przerodził się w market. Szkoda...

Piję kawę i słaby alkohol anyżkowy. Leją go na lód i dodatkowo podają zimną wodę w karafce. Dolewa się jej po trochu, zazwyczaj gdy opróżni się połowę szklanki do momentu, aż przestanie się czuć anyżek. Bardzo to francuskie.
Marcin zamówił sobie sok brzoskwiniowy. Boli go brzuch - jak to określa "coś go gniecie". Po powrocie musi zrobić badania, bo obawiam się, że ma gastritis albo nawet wrzody lub reflux... Zawsze coś!

No nic. Zaraz idziemy na naleśniki. To już tradycja!


Sephora

Dzisiaj dzień zakupowy. Poprawiamy sobie humory, kupując perfumy.
Tylko w Paryżu, można kupić stare zapachy. Mój ulubiony - różowy: aksamitny zapach, pełen delikatnych, wieczorowych nut. Marcin wybrał bardzo rześki, kwiatowy zapach dzienny.