Tuesday 28 June 2016

Autobusy

Wracamy do hotelu autobusem H, odjeżdżającym z dworca głównego. Ludzi więcej, niż miejsc. Przypominają mi się Indie; zresztą temperatura podobna.

Autobus jedzie przez zatłoczone centrum, za Forum Romanum przejeżdża przez most nad Tybrem i jedzie wzdłuż rzeki, na Tresavere, do artystycznej dzielnicy, gdzie aktualnie mieszkamy.

Watykan

Plac Świętego Piotra nie jest taki duży, na jaki wygląda w telewizji. Plac pod Jasną Górą w Częstochowie jest większy.
Jest tu natomiast pozytywna energia, szczególnie w bazylice. Mimo iż z katolicyzmem nie mam nic wspólnego, mógłbym tam siedzieć przez godzinę. 
No i przystojni papiescy gwardziści, przyciągali naszą uwagę ;)
 

Koloseum

Sławne rzymskie koloseum jest niższe, niż myśleliśmy. Robi jednak wrażenie, szczególnie na ludziach jak ja - z dużą wyobraźnią. 
Patrzę i myślę o ludziach, którzy ginęli tu, ku uciesze innych.
Ku pamięci zabitych w krwawych rzeziach chrześcijan, postawiono krzyż. Zresztą był tu kiedyś kościół.
A teraz to jest jeden z cudów świata. I tak to odbieramy!



Dom Gościnny


Tego się nie spodziewaliśmy! Nasz pokój znajduje się w trzypokojowym, przestronnym domu. Gospodyni (mieszka 5-minut drogi od hotelu) upiekła ciasteczka specjalnie dla nas, zrobiła pyszną kawę i za pomocą tłumacza telefonicznego opowiedziała historię hotelu. Był schronem dla tych, którzy ukrywali się przed faszystami.
Dostaliśmy też ręcznie robione mydła, balsamy do ciała i płyny do kąpieli. Wszystko naturalne, ręcznie robione!
A ciasteczka, też uwieczniłem!



Rzym - pierwsze wrażenia

Dojechaliśmy o czasie. Na dworcu roi się od policji i żołnierzy zkarabinami. Jakoś nie czuję się bezpiecznie.

Kupiliśmy bilety na transport miejski i wejściówki do kilku muzeów. 
Jedziemy autobusem, mijając starożytne zabytki. Pierwsze wrażenie - nie pasują do reszty.

Ekspres do Rzymu

Widoki z Wenecji do Rzymu zapierają dech w piersiach. Są to najczęściej wzgórza porośnięte drzewami lub krzewami winnymi, pośród których stoją rzadko rozsiane, pomarańczowe domki z ceglastymi dachami. Prowadzą do nich piaszczyste drogi, wijące się pośród kukurydzianych i słonecznikowych pól.

Marcin śpi. A pociąg pędzi jak szalony, do stolicy Włoch.



Wczesne śniadanie

Wstaliśmy dziś wcześniej, bo o 8:47 mamy pociąg do Rzymu, a do stacji trzeba jeszcze dojechać.

Kto nie zna Kota, nie wie, jaką gehennę trzeba przechodzić z nim rano. Powłóczy nogami, wchodzi na meble, nie chce pić ani jeść i mówi od rzeczy.
Więc się drę, popędzam i zmuszam do wszystkiego...

- Zjedz resztę tej bułki i napij się w końcu herbaty... wypij do końca... Marcin zacznij się ruszać do cholery... - taki klimat z rana.