Padam na pysk. Kot natomiast w nastroju odświętnym, delikatnie uśmiechnięty, trochę wniebowzięty...
Na St. Pancras International, zamówiliśmy sobie malinową lemoniadę i ja - sałatkę, on - zupę pomidorową. A mlaskał, zachwycał się tak, że zamiast gotować, będę mu dawał 6,80 i wykopywał do knajpy.
Za 30 minut idziemy się odprawić. W końcu!